Przełom XIX i XX wieku nie był najlepszy dla Ujazdu. Prężnie rozwijające się miasto zaczynało wówczas tracić na znaczeniu z powodu braku dogodnego połączenia kolejowego.
Uruchomiona w 1848 roku linia kolejowa z Wrocławia do Mysłowic została tak zaprojektowana, że omijała miasto. Tymczasem 100 lat temu był to najpopularniejszy na Śląsku sposób podróżowania.
Samo miasto nigdy nie było duże. Mimo tego rynek wraz ze zbiegającymi się uliczkami, który ma średniowieczny charakter, tętnił wtedy życiem. 100 lat temu znajdowała się tam siedziba burmistrza, a w północnej pierzei był zamek i kościół św. apostoła Andrzeja.
Spora odległość pomiędzy kamienicami pozwalała furmanom bez problemów zawracać konnym zaprzęgiem. Wiadomo, że na parterze miejscowych kamienic działała wtedy apteka Adler i kilka małych karczm. Ich właściciele ostro ze sobą rywalizowali obniżając ceny na piwo i gorzałkę. Niejednokrotnie zapraszali mieszkańców w ramach promocji na darmowe picie.
Do niewielkiego Ujazdu zjeżdżali regularnie kupcy z całej okolicy, żeby handlować kurami i kaczkami. Od tych drugich zwierząt swoją nazwę wziął „Kaczy rynek”, który znajduje tuż obok centrum. Mieszkańcy pobliskich kamienic czasami narzekali na handlarzy z powodu gdakania, które słychać było w okolicy.
Targi Panieńskie w Ujeździe
17 maja 1928 roku mieszkańcy zorganizowali u siebie pierwszy „Heiratsmarkt”, czyli Targi panieńskie. Początkowo odbywały się one w rynku. Z czasem zostały przeniesione do parku. Impreza, na której można było poznać żonę lub męża stała się swego znakiem rozpoznawczym Ujazdu niemalże na całym Śląsku. Do miasta zjeżdżały panny z okolicznych wsi. Kawalerowie przyjeżdżali natomiast aż z Bytomia i Gliwic.
Do charakterystycznych budowli, którymi jeszcze 100 lat temu mógł poszczycić się Ujazd, bez wątpienia należał miejscowy zamek. Do połowy XV wieku był jedną z siedzib biskupów wrocławskich, ale duchowni postanowili go sprzedać książętom opolskim. W okresie przed I wojną światową i międzywojennym zamek należał do rodu Hohenlohe-Öhringen, który był właścicielem wielu hut, kopalń i papierni. W samym Ujeździe brakowało jednak pracy, bo przemysłowcy nie budowali tutaj swoich zakładów.
Wyjazdy mieszkańców sprawiły, że miasto zaczęło się kurczyć. Dla porównania w 1864 roku Ujazd liczył 2452 mieszkańców. Ze spisu z 1933 roku wynika, że liczba ludności zmniejszyła się do 2094. Wiadomo, że miasto było zamieszkane w większości przez ludność niemiecką. Tym językiem, jako ojczystym, posługiwało się 75 proc. mieszkańców.
Rynek 100 lat temu
Spacerując po mieście 100 lat temu na ulicy Kozielskiej (wtedy Coselstrasse, a obecnie ulica Sławięcicka) znajdowała się tam poczta, a naprzeciwko niej sklep wraz z zakładem obuwniczym Valentego Brylka. Na ulicy Pyskowickiej (wtedy Peiskretschamerstrasse, a obecnie Traugutta) znajdował się sklep odzieżowy Paula Stille, który był zawsze dobrze zaopatrzony w towar. Z przekazów starszych mieszkańców wiadomo, że był on utrapieniem bogatszych mieszczan - ich żony uwielbiały robić w nim zakupy. Do sklepu zjeżdżały także kobiety z okolicy. W mieście działało ponadto kilka masarni i gazownia.
Ze względu na wielkość miasta ludzie wodociągi powstały w Ujeździe dopiero w latach 30-tych ubiegłego wieku.
Popularnym miejscem wśród spacerowiczów był okolice Kłodnicy. Poziom wody w rzece regulowały śluzy, choć kilka razy podczas powodzi miasto było zalewane. Woda podtapiała budynki, które znajdowały się najbliżej rzeki. Te położone wyżej były bezpieczne.
W pobliżu Kłodnicy swoją siedzibę miało ponadto bractwo strzeleckie. Miłośnicy broni regularnie organizowali turnieje strzelając do tarcz. Raz do roku wybierano mistrza broni, a po każdych zawodach uczestnicy posilali się w miejscowej restauracji.
W obecnej siedzibie urzędu miejskiego jeszcze 100 lat temu znajdował się sąd rejonowy. Zbudowany przed I wojną światową budynek z cegły jako jeden z nielicznych przetrwał przejście radzieckich wojsk w 1945 r. Po wkroczeniu Sowietów miasto zostało doszczętnie zniszczone. Z miejscowego zamku pozostały ruiny, a jego majątek rozgrabili żołnierze. Znajdujące się w rynku kamienice nadawały się natomiast do wyburzenia.
Tekst powstał we współpracy z Piotrem Smykałą, znawcą historii i autorem książek.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?