Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

32-letnia Katarzyna Wójcik, która zmaga się z nowotworem, zainicjowała sesję dla pań chorych onkologicznie

Milena Zatylna
Milena Zatylna
Katarzyna Wójcik już po raz drugi zmaga się z nowotworem. Zainicjowała sesję zdjęciową dla kobiet chorych onkologicznie.
Katarzyna Wójcik już po raz drugi zmaga się z nowotworem. Zainicjowała sesję zdjęciową dla kobiet chorych onkologicznie. Joanna Ptak-Fioncek
Rak jelita grubego to bardzo podstępna choroba. Może rozwijać się latami i nie dawać żadnych objawów. A później zaatakować znienacka w najmniej odpowiednim momencie. Coraz częściej dotyka młodych ludzi, takich jak Katarzyna Wójcik z Kluczborka. Kobieta mimo choroby przekonuje, że rak to nie wyrok. Przełamuje tabu i udowadnia, że podczas chemii, bez włosów i rzęs, też można być piękną. I choć czasami brakuje jej sił, chce pomagać innym chorym, którzy tak jak ona, zmagają się z nowotworem. We dwójkę raka łatwiej udźwignąć.

Na instagramowym profilu umieściła kilka slajdów. Tak się na nich przedstawia:

„Cześć! Jestem Kasia i jestem silną kobietą. Niełatwo jest żyć z chorobą nowotworową, ale ja się nigdy nie poddaję. Ty też spróbuj! Walczę, bo życie jest piękne! Niepowtarzalne! Nie jestem księżniczką. Jestem wojowniczką!”.

Dwa lata temu Kasia, czyli Katarzyna Wójcik, dowiedziała się, że ma raka jelita grubego.

- Statystyki mówią, że to choroba starszych ludzi, że dopiero po pięćdziesiątce trzeba profilaktycznie robić kolonoskopię – mówi. – Też tak myślałam. Ale to nieprawda. Znam sporo trzydziestolatków, którzy chorują, a nawet młodszych, którzy na raka jelita zmarli. Nowotwór nie respektuje metryk i ma gdzieś medyczne podsumowania.

Pani Kasia o chorobie dowiedziała się przez przypadek. Często to właśnie on jest głównym reżyserem naszego życia.

- Nie spodziewałam się nowotworu. Diagnoza była dla mnie jak grom z jasnego nieba – wspomina Katarzyna Wójcik. - W listopadzie 2020 roku trafiłam do szpitala z silnym bólem brzucha. Objawy wskazywały na wyrostek. Okazało się jednak, że to skręt torbieli na jajniku. Usunęli torbiel i jajnik, bo nie było co ratować. Wyszłam do domu ze szpitala i dalej żyłam normalnie. Po 9 tygodniach przyszły wyniki, które wskazywały, że to komórki nowotworowe.

Pierwsza diagnoza: nowotwór jajnika. Lekarze zalecali, aby drugi również profilaktycznie usunąć razem z macicą.

- Ale kiedy mieli mi już, już go wycinać, okazało się, że to wcale nie on jest problemem, tylko guz w jelicie, który rozsiał się na otrzewną – relacjonuje Katarzyna Wójcik.

Konieczna więc była zmiana terapii. Najpierw chemia, później zabieg usunięcia guza i znów chemia uzupełniająca.
Choroba wywróciła życie pani Kasi do góry nogami. Zburzyła wszystkie plany i marzenia.

- Dopiero co wróciłam do pracy. Wzięliśmy z mężem kredyt, żeby wyremontować dom na wsi, po babci i mieć coś swojego. I wszystko nam się zwaliło na głowę. Nie tak to miało wyglądać. Inaczej planowaliśmy swoją przyszłość. Piękny dom, dużo dzieci, dużo zwierząt, a przynajmniej jeszcze jeden pies. Słowem: żyli długo i szczęśliwie.

Chociaż w rodzinie pani Kasi istnieje ryzyko chorób nowotworowych, ona sama nie wierzyła, że rak może ją dotknąć w tak młodym wieku.

- Wprawdzie miałam gdzieś z tyłu głowy, że może się tak stać, ale wydawało mi się, że jeśli już, to w bardzo odległej przyszłości, gdzieś w okolicach sześćdziesiątki – mówi. – Zakładałam, że wtedy nie zgodzę się na chemię, bo chemia zabija. Nie będę walczyć za wszelką cenę. Wyruszę w podróż dookoła świata i wydam na nią wszystkie pieniądze.

Ale życie zweryfikowało te dywagacje i powiedziało: sprawdzam.

- Pierwsze o co zapytałam lekarza, to kiedy zaczynamy chemię. Wiedziałam, że muszę się leczyć, że to mi pomoże – opowiada Katarzyna Wójcik. - Miałam świadomość, że leczenie będzie długie, ale jest możliwość wyjścia z choroby. Spotkałam różne przypadki na chemioterapii, np. pacjentki, które po chemii miały spokój z nowotworem nawet przez 30 lat. Bo teraz rak, to nie wyrok, a choroba przewlekła. Leczenie przedłuża nam życie. Fakt, jest uciążliwe, ale żyjemy.

Pani Kasia dzielnie przeszła chemioterapię, choć wcale nie było łatwo, a zapewnienia lekarzy nie zawsze w jej przypadku się sprawdzały.

- Usłyszałam na przykład, że po pierwszej chemii nie wypadają włosy, ani nie ma wymiotów, a mnie spotkały od razu obie dolegliwości, a ta druga w ostrej wersji – relacjonuje. – Jednak zacisnęłam zęby, żeby mieć to za sobą i znów normalnie żyć.

Jednak choroba okazała się szczególnie przekorna, jakby chciała udowodnić, że jej żadne gotowe scenariusze i pewniki nie dotyczą.

- Bo w styczniu skończyłam leczenie, a w maju, ponowie przez przypadek, na rutynowym badaniu okazało się, że jest wznowa – mówi Katarzyna Wójcik. – Znów niedowierzanie. Słyszałam, że może pojawić się co najmniej po 8 miesiącach czy po kilku latach, ale byłam tak nastawiona, że mnie to nie będzie dotyczyło. W dodatku w lutym miałam badanie PET, czyli skanowanie całego ciała, które jest dokładniejsze niż tomograf i było czyściutko. Znaleźli tylko polip, który usnęli, okazał się niezłośliwy. To ginekolog znalazł guz w miejscu usuniętego jajnika. Tomografia potwierdziła niestety jego przypuszczenia.

I znów kolejna chemia, kolejny ból, niemoc. Cielesność, która czasami bierze górę nad duchem, chociaż on podobno w tym boju jest najważniejszy.

- Drugą chemię znoszę gorzej, bo już wiem, czego mogę się spodziewać – wyjaśnia. – W dodatku w niektórych aspektach bywa inaczej, niż za pierwszym razem. Poprzednio szybko pogodziłam się z tym, że traciłam włosy i rzęsy, chociaż dla wielu kobiet to najtrudniejszy moment. Czasami się tego wstydzą, czują mniej atrakcyjne. Teraz znoszę to ciężej, bo już mi włosy odrastały, pielęgnowałam je, zaczęłam robić nawet jakieś fryzury. W dodatku bardzo boli mnie skóra na głowie, czuję niemal każdą cebulkę. Czytałam, że tak może być, jednak za pierwszy razem tego nie doświadczyłam, więc myślałam, że teraz to mnie ominie. Najgorsze jest jednak to, że straciłam szansę na własne dzieci. Z tym najtrudniej mi się pogodzić.

Rak jelita grubego to bardzo podstępna choroba. Może rozwijać się przez długie lata i nie dawać żadnych objawów.

- Od jednego z lekarzy usłyszałam, że nowotworu nie mam od miesiąca czy od roku, a co najmniej od 10 lat. Tak więc miałam 20 lat, jak zaczął się budować. Rósł kilka milimetrów na rok. Gdzieś był jakiś polip. Nie miałam żadnych objawów, nic mi nie dolegało, a on rósł i zezłośliwił się. Chociaż jak tak analizuję, to często bolał mnie brzuch. Może to był ten objaw, który zlekceważyłam? Myślałam, że to syndrom jelita drażliwego, bo zjadłam coś ciężkostrawnego, więc ma prawo boleć.

Katarzyna Wójcik nie zamierza poddawać się chorobie. Co więcej, chce też służyć pomocą innym kobietom z nowotworami.

- W głowie pojawiła się myśl o założeniu fundacji, by wspierać osoby chore, zwłaszcza kobiety w ich zmaganiach – deklaruje. – To ważne, by mieć blisko siebie kogoś, kto nie tylko mówi, że cię rozumie, ale ma takie same doświadczenia, przeszedł tą samą drogą.

Pierwszą przymiarką do fundacji, była sesja fotograficzna dla kobiet chorych na nowotwory połączona z piknikiem, która była pomysłem pani Kasi. Do zrobienia zdjęć namówiła Joannę Ptak-Fioncek, znakomitą fotografkę z Wołczyna. Wszystkie portrety jej autorstwa są przepiękne. Pokazują zjawiskowe, pełne energii wojowniczki. W inicjatywę włączyły się również inne osoby, które zapewniły paniom wiele atrakcji.

- To był dla mnie trudny moment, bo w piątek wyszłam ze szpitala po chemii i nie wiedziałam, czy będę miała siły, aby w niedzielę pojawić się na pikniku, a w dodatku pozować, jednak jakoś zebrałam się w sobie i się udało – opowiada Katarzyna Wójcik. – Dało mi to ogromną radość, zapał i energię do działania.

Choć każda choroba to trudne doświadczenie, zwłaszcza nowotworowa, pani Kasia stara się też szukać pozytywów.

- Paradoksalnie jestem wdzięczna za chorobę, bo nauczyła mnie doceniać każdą chwilę. Teraz wiem, co jest w życiu ważne – wyjaśnia. – Cieszą mnie proste rzeczy: że mam siłę rano wstać, mogę się ubrać i posprzątać. Przyjemność sprawia mi koszenie trawy, herbata wypita ze znajomymi, spacer, a nawet to, że pada deszcz. Człowiek nie docenia pewnych rzeczy, dopóki ich nie straci. Wstaję i się cieszę, że kolejny rozdział przede mną. Co wieczór dziękuję za każdy dzień, który dane mi było przeżyć.

Również dzięki chorobie pani Kasia stara się żyć tak, aby realizować to, co uważa za ważne, by później nie żałować zmarnowanych chwil.

Jednak przychodzą też trudniejsze momenty. Nie można udawać, że zawsze jest różowo.

- Oprócz dolegliwości fizycznych, które często zwalają z nóg, bardzo trudne jest też konfrontowanie się ze śmiercią znajomych, z którymi zetknęła nas choroba – przyznaje pani Kasia. – Od tego tematu nie można uciec i nawet nie powinno się tego robić. Miałam znajomą, z którą widziałam się w styczniu, na chemii. W lutym odezwał się jej mąż i powiedział, że zmarła. Tę śmierć przeżyłam bardziej, niż śmierć kogoś z rodziny. Nie znałyśmy się długo. Jedynie co kilka tygodni spędzałyśmy ze sobą dwa dni w szpitalu. Wiedziałam o niej niewiele, ale zabolało, że młoda dziewczyna odeszła. I od razu pojawiła się myśl: a jak ja nie dam rady?

Oczywiście choroba nie sprawiła, że pani Kasia plany i marzenia odwiesiła na kołku.

- Rak uświadomił mi, że nie potrzebuję wcale fortuny na koncie czy pałacu - mówi. - Najcenniejsza jestem ja i moje życie. Nic już nie muszę, a wiele mogę.
Bo: „Jestem Kasia i jestem silną kobietą. Niełatwo jest żyć z chorobą nowotworową, ale ja się nigdy nie poddaję. Ty też spróbuj! Walczę, bo życie jest piękne! Niepowtarzalne! Nie jestem księżniczką. Jestem wojowniczką!”.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 32-letnia Katarzyna Wójcik, która zmaga się z nowotworem, zainicjowała sesję dla pań chorych onkologicznie - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na kluczbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto