Przez lata tych obrazków zbierało się w domach wiele. Były poświęcone przez księdza, więc nawet gdy komuś się nie podobały, nikt ich nie wyrzucał. Wkładało się je w ramy „świętych obrazów” lub np. w domowe Pismo Święte (widziałem takie, które aż puchły od tych niewielkich skrawków papieru powtykanych pomiędzy kartki).
Na plebaniach też „świętych obrazków” z różnych powodów przybywało. I to w nadmiarze. Co z nimi robiono, gdy już nikomu nie były potrzebne? Wrzucano je w ogień, bo „ogień jest czysty” i poświęcony przedmiot nie był w ten sposób bezczeszczony.
Na pewno „święte obrazeczki” nie są jeszcze doceniane przez kolekcjonerów, chociaż pojawiają się m.in. na zamojskiej Giełdzie Kolekcjonerów. Kosztują często złotówkę lub dwie, a czasem można je brać w przedsionkach kościołów za darmo.
A przecież niektóre to prawdziwe rarytasy. Można na nich znaleźć odręczne zapiski, daty i np. modlitwy spisane przed wielu laty przez różnych ludzi. Nie zawsze zachwycają. Jedne były drukowane starannie, inne byle jak (i w odpustowej stylistyce), ale wszystkie są jakoś urocze i świadczą o rodzaju duchowości naszych przodków.
Zasady głosowania w wyborach europejskich 9 czerwca
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?