Afera korupcyjna w Nadleśnictwie Kluczbork. Proces rusza od nowa [10 NAJWAŻNIEJSZYCH FAKTÓW]
1. Nadleśniczy nic nie widział, nic nie słyszał, nic nie wie
Śledczy z wydziału do walki z korupcją wykryli, że korupcyjny proceder w Nadleśnictwie Kluczbork miał trwać od 2007 roku! W zamian za łapówki ustawieni oferenci dostawali zlecenia z nadleśnictwa.
Trzeba było dać łapówkę w wysokości 5-10 procent wartości netto faktury. Pieniądze były przekazywane w gotówce. Były też inne przysługi, jak pomoc w zakupie i remoncie auta oraz w remoncie leśniczówki.
Korupcyjny proceder kwitł pod nosem nadleśniczego, jednak kluczborski nadleśniczy Paweł Pypłacz zapewniał, że przetargi w jego nadleśnictwie były uczciwe, mimo że śledczy ustalili kwoty łapówek. Przedsiębiorcy, którzy wygrywali zamówienia za łapówki, zostali już w 2018 roku prawomocnie skazani.
Mimo to Paweł Pypłacz na stronie Nadleśnictwa Kluczbork zamieścił w 2018 r. (kiedy rozpoczął się proces Ireneusza P.) oświadczenie, odnoszące się do artykułów „Nowej Trybuny Opolskiej”, ujawniających korupcyjne bagno w nadleśnictwie.
- Zupełnie nieuzasadnione i bezpodstawne jest twierdzenie, jakoby procedury udzielania zamówień publicznych stosowane w Nadleśnictwie Kluczbork były "korupcjogenne" - napisał Paweł Pypłacz.
Zdaniem nadleśniczego korupcjogenne nie było, że przedsiębiorca Tomasz T. kolegował się z szefem komisji przetargowej, spotykali się na imprezach, a potem wygrywał 40 procent wszystkich zleceń na remonty dróg leśnych na terenie nadleśnictwa...
W 2020 roku Paweł Pypłacz przeszedł na emeryturę.
To sąd oceni, czy w Nadleśnictwie Kluczbork dochodziło do przestępstw, ale nie ulega żadnej wątpliwości, że procedury w Kluczborku były korupcjogenne.
Do kierowania komisją przetargową wyznaczono bowiem Ireneusza P., mimo iż od lat kumplował się z Tomaszem T. W latach 2007-2016 firma drogowa z Olesna dostała aż 40 procent wszystkich zleceń na remonty dróg leśnych.
W komisji przetargowej Ireneusz P. musiał podpisać oświadczenie, że nie pozostaje z wykonawcą w żadnych relacjach, które mogłyby budzić wątpliwości co do jego bezstronności. To właśnie dlatego jednym z zarzutów, jakie usłyszał sekretarz nadleśnictwa, jest poświadczenie nieprawdy.