Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Noworoczne oczyszczanie Opola - RELACJA

Elżbieta Flisak
Nowy Rok to jeden z najtrudniejszych dni dla rowerzystów, pieszych z dziećmi i estetów.

O problemach opiekunów zwierząt podczas wystrzałów mówi się relatywnie dużo, o problemach osób starszych pamiętających wojnę nieco mniej. Za to naprawdę niewiele mówi się o krajobrazie naszych miast, kiedy wystrzały już ucichną, a ich autorzy smacznie sobie śpią.

Odkąd jestem rowerzystką, w Nowy Rok biorę szufelkę i zmiotkę i robię obchód mniejszej lub większej części Opola, z zamiarem usunięcia z naszej przestrzeni publicznej jak największej ilości tłuczonego szkła, w szczególności z dróg dla rowerów.

Jestem szybsza niż pracownicy urzędu i spółdzielni, którzy mają w ten dzień wolne. Zapobiegam też sytuacjom, w których rowerzyści przebiją opony i nie będą mieli jak wrócić do domów. Wszakże wszystkie serwisy są pozamykane, a samoobsługowa stacja napraw rowerów uległa atakowi wandali i została schowana na zimę. Mimo że liczba całorocznych rowerzystów stale wzrasta, są oni dla naszych władz niewidoczni.

Niejeden rowerzysta opublikuje w mediach społecznościowych dumną relację ze swojej noworocznej wyprawy, dołączając mapkę z Endomondo. Zrobię tak i ja, bo i cóż stoi na przeszkodzie? http://bit.ly/1PDKP8T

Za każdym razem wybieram inną trasę, nikogo o niej nie uprzedziwszy. Celem jest uniknięcie celowego śmiecenia w tych miejscach, które zamierzam uprzątnąć. Wszakże nie poczuwam się do obowiązku sprzątania po obcych dzieciach. Poświęcam się tylko i wyłącznie dla tych, którzy czekają cały rok na możliwość spokojnej przejażdżki rowerem albo rodzinnego spaceru po świeżym śniegu, korzystając z tego, że nadmiar samochodów jest dzięki całonocnej zakrapianej imprezie i wszędobylskim fajerwerkom poukrywany w garażach.

Zbierając szkło, ostre koszyczki z korków od szampana i śliskie woreczki z ddr-ów, nie jestem w stanie przejść obojętnie koło mniej niebezpiecznych śmieci. Usuwam też więc wiele 'zwykłych' odpadów z chodników i przystanków autobusowych. Trawniki, niestety, zostawiam. W przeciwnym razie, nie byłabym w stanie zdążyć wyrobić nawet jednej dziesiątej założonego harmonogramu. I tak głównym celem jest zapewnienie bezpieczeństwa, a dopiero w drugiej kolejności - estetyki. Jedna osoba ze zmiotką nie da rady miasta wyczyścić, jedynie przeczyścić. Zresztą nie powinna.

Nic tak nie odstrasza potencjalnego pasażera komunikacji zbiorowej, jak konieczność czekania na brudnym przystanku. 1 stycznia autobusy jeżdżą według świątecznego harmonogramu, więc czeka się na mrozie dość długo, kontemplując swoje położenie. Widok walających się pod butami niedopałków jest jasnym sygnałem dla potencjalnego pasażera, że to nie jest miejsce dla osoby szanującej swoje własne i czyjeś zdrowie. Wszak prawo zabrania nie tylko śmiecenia, ale i palenia papierosów w obrębie i w otoczeniu przystanków. Zresztą, jakby na potwierdzenie: to, że wczoraj naprzeciw dworca schylałam się na klęczkach po niedopałki, nie stanowiło przeszkody dla pewnego wygodnie sobie siedzącego na przystanku pana, żeby wyciągnąć i zapalić mi nad głową papierosa...

Śmieci jest w naszej przestrzeni przytłaczająca ilość. Dostrzegają to ci, którzy pamiętają czasy, kiedy w sklepach trzeba było walczyć o każdy towar. Wtedy butelki od wywalczonego w Peweksie szampana zdobiło się pomysłowymi splotami z włóczki i stawały się flakonami, zamiast woreczków foliowych były papierowe tytki, w które później sprytnie oprawiało się książki, a chusteczki były szmaciane - wielokrotnego użytku, po starannym wypraniu w szarym mydle. Fajerwerki były odpalane przez tych, którzy się na tym znali - czyli przez wojsko.

Uwijanie się ze zmiotką między ciężkimi pudłami po fajerwerkach i czerepami butelek ma pewien pozytywny efekt uboczny. Podchodzą do mnie zupełnie nieznajomi ludzie, interesują się, co robię, chwalą inicjatywę, dziękują, życzą jak najlepszego Nowego Roku, wymieniają się swoimi spostrzeżeniami. I tak, w jeden krótki dzień uzbierałam aż cztery cenne spotkania - to więcej, niż przez cztery lata zwyczajnego chodzenia piechotą po ulicach. Notoryczni kierowcy, opuszczający swoją blaszaną twierdzę tylko na kilka sekund dzielących ich do drzwi domu, pracy czy marketu, na jedno takie zdarzenie muszą pewnie czekać całymi dziesięcioleciami.

Bywa jednak też, że moje sprzątanie nie przypadnie do gustu psu spuszczonemu ze smyczy. Jeśli właściciel jest człowiekiem, to zazwyczaj przynajmniej po fakcie koryguje swoje niedopatrzenie i próbuje jednak się zająć swoim podopiecznym, jeśli nie z szacunku dla obcych ludzi, to przynajmniej z miłości dla swojego psa. Tym razem jednak znalazłam się w innej sytuacji, a było to na bulwarze ul. Nadbrzeżnej.

Najbrudniej jest na osiedlach. Na uwagę zasługuje jednak także ul. Luboszycka, której odcinek wzdłuż garaży między ul. Zakopiańską a Tatrzańską jest bardzo zaniedbany. Na ddr zalega maź liściowo-błotna, inkrustowana starymi częściami samochodowymi i licznymi wczorajszymi fajerwerkami. Niezwykle brudne okazały się też otoczenia popularnych restauracji i klubów - mnóstwo pobitych szkieł z kieliszków na chodnikach i ddr-ach, a także charakterystyczne baloniki, konfetti czy paragony z konkretnymi adresami nie pozostawiają złudzeń co do źródła zabrudzeń.

Z uwagi na przeniesienie głównego miejsca gromadzenia się ludzi z Rynku na Pasiekę, Rynek był czystszy niż przed rokiem. Jednakże i tam walało się mnóstwo chusteczek pokrytych czymś, co wyglądało na krew i prawdopodobnie nią było. Na ul. Krakowskiej między Rynkiem a pl. Wolności na pieszych i rowerzystów czyhał pokaźny czerep zielnego szkła. Nie do pojęcia, że właśnie na ten dzień zaplanowano wycieczkę Niemców po Rynku. Nie do pojęcia, że to dopiero ja 'musiałam się zgłosić' po rozpryski z kilku butelek między komisariatem a luksusowym hotelem, pokrywające chodnik na głównej osi komunikacyjnej miasta między Dworcem Głównym a centrum.

Końcowy odcinek trasy okazał się na tyle trudny, że wszystkie płaskie szkła i inne odpady przykrył śnieg. Zbierałam już tylko to, co z niego wystawało. Śniegu, padaj ile sił. Otul moje okryte hańbą miasto.

Jeśli Państwo chcieliby mieć wpływ na to, co dzieje się we wspólnej nam przestrzeni Opola, zapraszam do odwiedzenia strony Opole dla Ludzi. Drobnymi krokami zmieniamy miasto na lepsze. W krótkim e-mailu i własnymi słowami można opisać problem, taki jak nierówny krawężnik albo zepsute oświetlenie, a Opole dla Ludzi to uzupełni, umieści na mapie i nada sprawie bieg, nie ujawniając Państwa jako źródła informacji. To inicjatywa w 100% obywatelska, antypolityczna i - oczywiście - od zawsze i na zawsze darmowa.

http://opoledlaludzi.wix.com/home

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto