MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejny zakład w Opolskiem zagrożony. Pracownicy w Zakładach Napraw Taboru będą mniej pracować i mniej zarabiać

Milena Zatylna
Milena Zatylna
Pracownicy kolei zrzeszeni w NSZZ "Solidarność" protestowali w Warszawie przeciwko polityce spółki PKP Cargo polegającej na wysłaniu 30 procent załogi na tzw. postojowe.
Pracownicy kolei zrzeszeni w NSZZ "Solidarność" protestowali w Warszawie przeciwko polityce spółki PKP Cargo polegającej na wysłaniu 30 procent załogi na tzw. postojowe. Piotr Gmerek
PKP Cargo mierzy się z olbrzymimi problemami finansowymi. Niestety, odbijają się one również na podwykonawcach firmy, czyli Zakładach Napraw Taboru. Jeden z nich znajduje się Kluczborku. Pracownicy „Wagonówki” zgodzili się na skrócenie czasu pracy i obniżkę pensji, by ratować zakład, ale boją się, że to nie wystarczy.

Zakłady Napraw Taboru należą do PKP Cargo Tabor, które z kolei stanowi spółkę córkę PKP Cargo, czyli notowanego na giełdzie największego polskiego operatora towarowych przewozów kolejowych

PKP Cargo ma ogromne kłopoty finansowe.

Od stycznia do marca przedsiębiorstwo zanotowało 118 mln straty netto. Redukując koszty, firma przestała zlecać pracę podwykonawcom, czyli Zakładom Napraw Taboru. Jest ich w kraju 15 i w sumie zatrudniają około 2600 ludzi. Jeden z takich zakładów mieści się w Kluczborku i pracuje w nim 220 osób, głównie spawaczy i ślusarzy.

- Wprawdzie dostajemy zlecenia z innych firm po 10,-12 sztuk, ale to jest nic w porównaniu do tego, ile naprawialiśmy wcześniej – informuje Piotr Gmerek, sekretarz NSZZ „Solidarność” w Zachodnim Zakładzie Napraw Taboru w Kluczborku i przewodniczący komisji rewizyjnej NSZZ „Solidarność’ Regionu Śląska Opolskiego.

Skoro Zakład Napraw Taboru w Kluczborku nie pracuje, to również nie zarabia.

- Już na wypłaty w czerwcu nie było pieniędzy, ale jakoś nazbierali. Nie wiadomo, czy wypłacą nam następną na 10 lipca – mówi działacz związkowy.

Załoga zgodziła się od 1 lipca do końca roku ograniczyć czas pracy i wynagrodzenie o 20 procent, aby ratować spółkę.

- Jest to już drugi ruch płacowy, bo w maju wstrzymano nam premie – relacjonuje związkowiec. – Policzyliśmy, że każdy pracownik straci w sumie około 1500 zł miesięcznie. Firma obiecała, że będzie dopłacać, aby ludzie dostali co najmniej najniższą krajową.

Ale to nie wszystko, bo w wielu zakładach praca odbywała się także w niedziele i przysługiwał za nią specjalny dodatek, więc w portfelu de facto będzie jeszcze mniej.

- Ponadto w czerwcu każdy wziął 5 dni urlopu, żeby zaoszczędzić w zakładach na mediach – mówi Piotr Gmerek. – Idziemy na rękę zakładowi, by go ratować, choć tak naprawdę jesteśmy zrozpaczeni. Boimy się, że kolejnym krokiem będzie zamknięcie firmy i utrata miejsc pracy.

Kluczborski zakład, jako jedyny w Polsce, naprawia tzw. wagony samowyładowcze,

- To nie jest zwykła węglarka, choć takie też robimy, ale wagony specjalistyczne – tłumaczy Piotr Gmerek. – Z tej racji pracują u nas superfachowcy z wieloletnim doświadczeniem. Trudności firmy mogą sprawić, że wielu z nich będzie zniechęconych i pójdzie pracować gdzie indziej. Później może być ciężko odtworzyć załogę, bo budowa jej to kilkuletni proces. Ponadto 30 osób, widząc co się dzieje, złożyło dokumenty o odejście na emeryturę.

Zmniejszenie czasu pracy ma polegać na tym, że załoga będzie pracować przez 4 godziny w czwartki, a piątki będą wolne.

- Prowadzimy naukę zawodu w szkole branżowej i to bardzo mocno ją komplikuje, bo uczniowie mieli praktyki właśnie te dni – wyjaśnia związkowiec. – Nie wiadomo, czy szkoła będzie chciała kontynuować z nami tę współpracę.

Informacja o kryzysie w firmie spadła na pracowników „Wagonówki” jak grom z jasnego nieba.

- Nic nie zapowiadało tych trudności. W marcu jeszcze kazali nam pracować w nadgodzinach. Kwiecień był przejściowy, a w maju już stop – relacjonuje Piotr Gmerek. – Firma Cargo zawsze mogła na nas liczyć. Kiedy wybuchła wojna na Ukrainie i związany z nią kryzys energetyczny, pracowaliśmy jak szaleni, by dostarczyć wagony na węgiel.

Pracownicy Zakładu Napraw Taboru czują, że zostawili zostawieni sami sobie, a firma PKP Cargo ratuje się ich kosztem.

- Jako związek zawodowy jesteśmy przeciwko obniżaniu wynagrodzeń pracownikom, ale sytuacja jest trudna i jest obawa, że w konsekwencji mogą być utracone kolejne miejsca pracy w województwie opolskim – mówi Dariusz Brzęczek, przewodniczący Zarządu NSZZ „Solidarność” Regionu Śląska Opolskiego. - Toczą się rozmowy na poziomie związek zawodowy – pracodawca. Doszło do manifestacji w Warszawie. Cały czas sytuacja jest dynamiczna. Będziemy bronić tych miejsc pracy i podejmiemy wszystkie czynności, aby wesprzeć organizację w działaniu i uniknąć zwolnień.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gadżety i ceny oficjalnego sklepu Euro 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kluczbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto