Po porażce w minioną sobotę z Błękitnymi Stargard na wyjeździe MKS „umocnił się” w strefie spadkowej. Wyniki tak się ułożyły, że do bezpiecznego miejsca biało-niebiescy mają cztery „oczka” straty.
Może to jeszcze nie jest dużo, ale biorąc pod uwagę, że nasi piłkarze słabo punktują (zdobyli ich 14 w 16 meczach), a na dodatek są ewidentnie w dołku (trzy ostatnie spotkania były w ich wykonaniu słabe, a dorobek z nich to jeden remis) mamy obraz bardzo trudnej sytuacji w jakiej znaleźli się biało-niebiescy.
Tymczasem przed nimi kolejny, po starciu z Błękitnymi, mecz o „podwójną stawkę”. Zespół ze Stalowej Woli jest bowiem jednym z trzech, które są tuż nad strefą spadkową mając przewagę czterech punktów nad nią. Takie mecze są więc gatunkowo bardzo ważne. Wygrywając ze Stalą w niedzielę podopieczni trenera Tomasza Kulawika złapią głęboki oddech i kontakt z tym rywalem. Remis da punkt, ale na pewno nie będzie to satysfakcjonujący wynik. Porażka z kolei będzie pierwszym „gwoździem do trumny” w walce o utrzymanie.
MKS jeszcze w tym sezonie nie przegrał u siebie, ale tylko raz wygrał notując też siedem remisów. Teraz zwycięstwo potrzebne jest jak tlen.
W niedzielnym spotkaniu będzie mogło zagrać trzech zawodników nieobecnych w Star-gardzie: kapitan Kamil Nitkiewicz, rozgrywający Sebastian Deja oraz skrzydłowy Lucjan Zieliński. Zwłaszcza dwaj pierwsi mają duży wpływ na grę MKS-u. Oby tak rzeczywiście było i teraz.
- Od początku sezonu jesteśmy w dolnej części tabeli i nie możemy z niej się wydostać - mówi Nitkiewicz. - Wiadomo, że żeby z niej wyjść, to potrzebujemy zwycięstw.
Do końca roku zostały trzy mecze. Starcie ze Stalą kończy pierwszą rundę. Była ona bardzo nieudana dla naszego spadkowicza z 1 ligi. Grozi mu kolejna relegacja.
Zobacz też: Sport na weekend [10-12]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?